PLEASE WAIT
Translating to your language...
This can take up to 15 seconds.
MENU
MENU
« Przeczytaj też inne relacje

Stało się coś, czego wolałbym uniknąć...

Mówi się, że cudów nie ma, a w czary już dawno nikt nie wierzy. I pewnie jest to prawda. Nic nie dzieje się z przypadku, każda rzecz, która ma miejsce w naszym życiu jest efektem mniej lub bardziej przemyślanego działania nas samych bądź osób trzecich. Czarami bądź cudami nazywamy to, czego nie potrafimy wytłumaczyć sobie w logiczny sposób, albo co pomimo spójnego i zrozumiałego wyjaśnienia nie mieści nam się w głowie.

Od momentu złożenia zamówienia myślałem już tylko o chwili, gdy listonosz zjawi się w moich drzwiach i z ochotą wymieni przyniesione przez siebie, a upragnione przeze mnie pudełko na zmięte papierki z mojego portfela. Trzasnęły drzwi i zapracowany goniec z poczty zza rogu zniknął w windzie. Nie czekając zbyt długo, rozpracowałem opakowanie i wyjąłem z niego tę arcyważną przesyłkę. Korzystając z faktu mieszkania pod jednym dachem z dwiema kobietami (oraz faktu ich obecności w domu), postanowiłem niezwłocznie sprawdzić działanie Pheromaxu. Zaaplikowałem jedną dawkę i wyszedłem z łazienki.
Pierwsze, co poczułem, to potężny kop w postaci pozytywnego nastawienia. Energia, energia, energia... Chęć działania, przebojowość! Włącza się to w człowieku jak na zawołanie.
Chwilę później wyszliśmy z dziewczynami na zakupy i tak się złożyło, że spędziliśmy cały dzień i wieczór razem, co nie zdarzyło się wcześniej nigdy. Owszem, mieliśmy dobre kontakty, ale niezbyt bliskie, wspólne imprezy raczej się nie zdarzały. Tym razem jednak moje sugestie zdawały się trafiać dokładnie w sam środek ich oczekiwań. Niemal każda moja przemyślana inicjatywa spotykała się z pozytywnym odzewem. Pomimo zmęczenia zgodziły się pójść ze mną na imprezę. W jej trakcie prawie nie odstępowały mnie na krok, często się przytulały i siadały mi na kolanach. Reakcje ludzi zupełnie obcych też były bardzo specyficzne - jeśli nie było to przyjacielskie nastawienie, to przynajmniej spory respekt i niechęć do kłótni. Dość powiedzieć, że porządnie się tego dnia napiłem niemal za darmo, po przyjacielsku pijąc z osobami, które poznałem przed kilkoma chwilami! Koniec imprezy. Autobus nocny do domu. "Kotku, śpię dzisiaj z Tobą...".
Zamknąłem drzwi od pokoju i szybko położyłem się spać. Co za dużo, to niezdrowo, zwłaszcza przy pierwszym razie ;)

Niedługo potem przyszedł Sylwester. Nie udało się zorganizować imprezy w takiej formie, jakiej planowaliśmy, ale nikt nie chciał siedzieć w domu, więc wyszła domówka u kumpla. Wśród zaproszonych znalazł się też mój dobry znajomy z dziewczyną, która znała mnie dobrze, ale nigdy nie traktowała specjalnie wyjątkowo. Powiedziałbym nawet, że średnio mnie lubiła, a już na pewno nie widziała we mnie nikogo interesującego. Impreza długo się rozpoczynała, jednak potem nabrała iście szaleńczego tempa. Czułem zainteresowanie i dobre nastawienie wśród znajomych, ale nie dziwiło mnie to - w końcu znaliśmy się wszyscy bardzo długo - zaś zachowanie współlokatorek uznałem już za normalne przy stosowaniu Pheromaxu :). Stało się jednak coś, czego nie przewidziałem i czego wolałbym uniknąć. Tak się złożyło, że co jakiś czas znajdowałem na sobie czyjeś niezbyt chciane ze względu na sytuację spojrzenie. Dobrzy koledzy nie pożyczają sobie dziewczyn. "Oczko" puszczone w moją stronę, gadki z ostrym podtekstem - całą imprezę strasznie ją nosiło, aż w końcu wybrała moment, gdy na korytarzu, gdzie wszyscy tańczyli, nie było nikogo poza mną i nią. Po krótkim i szybkim, lecz niesłychanie podniecającym tańcu, namiętnie mnie pocałowała...
Po Sylwestrze żyjemy normalnie i nikt z nas tamtej chwili nie wspomina. Ale z pewnością pamiętamy to oboje. Nie powiedziałem tego kumplowi, bo bałem się jego reakcji, choć to tak naprawdę nie moja wina. W zasadzie jej także nie. Winny był Pheromax! :)

Sam już nie wiem, czy to aby nie czary, bo moje życie wygląda obecnie inaczej. Wszyscy zrobili się mili i otwarci, sprzedawcy w sklepie zachowują się jak starzy znajomi, nowe znajomości są prawie zawsze obiecujące, a czasem nawet za bardzo. I choć wiem, jak to wszystko sobie wyjaśnić, to nie mieści mi się to w głowie. :)

Wojtek


Nadesłano na konkurs "Prześlij nam swoją historię!", 21:13, 9 stycznia 2007r.

Chesz przeżyć to samo? Przejdź teraz do sklepu »