PLEASE WAIT
Translating to your language...
This can take up to 15 seconds.
MENU
MENU
« Przeczytaj też inne relacje

Nie wierzyłem za bardzo w działanie feromonów...

Był jeden z tych styczniowych dni, kiedy człowiek siedząc w domu, zastanawia się, jaki pretekst wymyślić dla siebie, żeby tylko móc udać się poza własne cztery ściany, a gdy już tylko wyjdzie, od razu chce wracać. Słowem, pogoda niczym z czasów Wielkiego Potopu - błyskawice, ulewa, wiatr wiejący z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę. Los chciał, że właśnie na ten dzień byłem zaproszony na urodziny znajomej w pubie. Z tego, co się dowiedziałem, oprócz kilku osób, które już znałem, miała być spora grupa dotąd mi nieznana. Żeńska grupa. To był argument, który zadecydował, że poszedłem na imprezę, pomimo okropnej pogody.

Kilka dni wcześniej zamówiłem feromony NPA. Podobno miały pomóc w wywołaniu zainteresowania u płci przeciwnej. Bardzo mi na tym zależało, gdyż, choć się z tym ukrywałem, cierpiałem na samotność i chętnie poznałbym jakąś sympatyczną przedstawicielkę płci pięknej. Nie wierzyłem, że akurat feromony - jakieś zwykłe perfumy, jak wtedy myślałem - miałyby mi w tym pomóc. Postanowiłem zabrać je ze sobą, ale nie poperfumowałem się przed wyjściem. Chciałem zobaczyć, czy feromony rzeczywiście wywołają jakąś różnicę.

Z natury jestem osobą, która raczej nie wzbudza zainteresowania. Zwykły, przeciętny człowiek, jak wielu innych. Gdy więc jechałem autobusem do pubu, także i tym razem nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Byłem już do tego przyzwyczajony, bo choć używałem naprawdę drogich perfum, nigdy nie przyciągnęły one uwagi płci pięknej. Tym bardziej byłem ciekawy, czy pomogą mi w tym feromony, ale planowałem wykorzystać je dopiero, gdy na imprezie rzeczywiście znowu nikt nie zainteresuje się moją osobą.

Przybyłem do klubu o dwudziestej. Wszyscy goście już byli, przez tą okropną pogodę autobus jechał znacznie wolniej, niż zwykle. Na dodatek byłem cały przemoczony. Przywitałem się z solenizantką i pozostałymi znajomymi i udałem się na swoje strategiczne miejsce - kanapę. Stąd, jak zwykle, mogłem obserwować wszystko i wszystkich. Obserwować, ale... Tylko obserwować. Nie tego chciałem. Poszedłem tańczyć. Na parkiecie zauważyłem śliczną blondynkę o długich, falowanych włosach o fantastycznej cerze. Zdobyłem się na odwagę i podszedłem do niej - potańczyliśmy chwilę przed sobą, a następnie odwróciła się. To mnie ostatecznie załamało i uznałem, że jednak nie potrafię wzbudzić zainteresowania. Przypomniałem sobie o feromonach. Wyjąłem je z kurtki i poszedłem do toalety. Przeczytałem ile kropel powinienem nałożyć na skórę i z podekscytowaniem uczyniłem to. Postrzegałem feromony jako moją ostatnią szansę, ale nie wierzyłem za bardzo w ich działanie. Usiadłem ponownie na kanapie i czekałem. Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że feromony magicznie nie przyciągną do mnie wszystkich dziewczyn aż na kanapę - prawdę mówiąc, muszą mieć okazję, żeby poczuć ich działanie. Już chciałem wstawać, gdy dosiadł się kolega.

- Dlaczego tak sam siedzisz? - zapytał.
- Właśnie miałem zamiar iść potańczyć.
- Naprawdę? - znajomy pociągnął delikatnie nosem - porozmawiajmy jeszcze chwilę.

Stał się bardzo miły, zaczął mnie delikatnie dotykać. Czytałem, że feromony mogą działać również na mężczyzn, jeżeli w rzeczywistości mają bardziej kobiecą naturę. Tak chyba było w tym przypadku, mój znajomy mnie po prostu podrywał! Powiedziałem, że muszę iść do toalety i uciekłem na parkiet. Po chwili przyszedł z dwoma innymi znajomymi - bałem się, że przed całą trójką nie dam rady się wybronić, na szczęście tylko on jeden zachowywał się w tak dziwny sposób. Starałem się unikać jego osoby, ale to nie było łatwe. Po chwili dołączyła znajoma mojego "napastnika". Przedstawiła się i zaczęła tańczyć bardzo blisko mnie. Praktycznie kładła się na mnie, opierała, cały czas dotykała. Byłem w szoku! Przyjrzałem jej się i stwierdziłem, że nie jest ani trochę w moim typie. Zobaczyłem za to śliczną brunetkę tańczącą nieopodal. Podszedłem i rozpocząłem rozmowę, tańcząc blisko niej - po prostu rozmawialiśmy i tańczyliśmy, nic więcej. Nie zauważyłem, żeby feromony szczególnie na nią podziałały, za to zdecydowanie spowodowały, że wzrosła moja pewność siebie.

Do końca imprezy bawiłem się znakomicie. Kilka dziewczyn wyraźnie podobał się zapach feromonów, gdyż z błogością na twarzy przytulały się do mojego karku, ale feromony nie działały na wszystkich. To jednak nic dziwnego, nie ma żadnego cudownego leku, który powodowałby wzrost atrakcyjności, a jeśli ktoś pisze, że jakakolwiek rzecz pomoże na wszelkie problemy, to zazwyczaj kłamie. Dla mnie liczył się fakt, że feromony działały na dość liczną grupę dziewczyn, a wszyscy pozostali odnosili się do mnie z uśmiechem. Nie wiem, czy to zasługa tego, że miałem świetne samopoczucie (dzięki feromonom, gdyż podniosły znacznie mój poziom samozadowolenia), czy działania samych feromonów. Nie potrafię tego wytłumaczyć, wiem jednak, że wreszcie bawiłem się znakomicie. Na sam koniec imprezy jeszcze raz spotkałem blondynkę z początku zabawy, gdyż wchodziliśmy do szatni akurat w tym samym momencie. Gdy stała obok mnie, zaczęła niecierpliwie przebierać nogami, słowem, zachowywała się dość dziwnie. Zabierając swoją kurtkę, przytuliła się do mnie i wtuliła głowę w mój kark. Kompletnie nie wiedziałem, co robić, nie potrafiłem w żaden sposób zareagować.

- W którą stronę idziesz? - spytała dziewczyna.
- To zależy od tego, w którą stronę Ty idziesz - odpowiedziałem ośmielony jej zachowaniem.
- Chcesz mnie odprowadzić? Och, wspaniale... W takim razie od razu zapraszam na kawę do mnie.

Przez całą drogę rozmawialiśmy, a Klaudia wtulała się w moją kurtkę. Nie odstępowała mnie na krok. Nie byłem w żaden sposób przyzwyczajony, by to dziewczyna wysyłała mi takie oznaki zainteresowania. Weszliśmy na górę, a ona natychmiast, zapominając o kawie, rzuciła się na mnie. Nie potrafiłem w żaden sposób zareagować, więc po prostu pozwalałem jej na wszystko, co robiła. A robiła naprawdę wiele - namiętnie całowała moje usta, pieściła mój kark, włosy, klatkę piersiową.

- Nie wiem, co się ze mną dzieje, nie potrafię się opanować, nie wiem, dlaczego tak na mnie działasz... - szeptała co chwilę.

To spotkanie zakończyło się najfantastyczniejszym seksem, jaki miałem w życiu. Dziewczyna robiła wszystko, na co miałem ochotę. Rano wstałem pierwszy i jeszcze raz spojrzałem na flakonik z feromonami. Nałożyłem na siebie kolejne krople. Od tej pory jesteśmy nierozłączną parą - ja i moje feromony oraz wiele dziewczyn, które podobnie, jak Klaudia, nie potrafi się opanować, czując ich działanie.
Karol


Nadesłano na konkurs "Prześlij nam swoją historię!", 20:46, 14 stycznia 2007r.

Możesz przeżyć to samo. Przejdź teraz do sklepu »